Zimowiska
Pierwsze ptaki z mroźnej Północy poznałem jeszcze w dzieciństwie, były to jemiołuszki. Zamieszkiwały strony kolorowanki, którą miałem u babci na łódzkiej Dąbrowie. Tam też pierwszy raz zobaczyłem te ptaki zimą, za sprawą dużej liczby jarzębów szwedzkich posadzonych u zarania osiedla, w latach 50. i 60. minionego stulecia. Ptaki te, z których wiele przylatuje właśnie ze Szwecji, żywią się u nas niemal wyłącznie owocami, choć w ojczyźnie, która rozciąga się prawie od koła podbiegunowego na północ, preferują dania złożone z owadów. Owoce lubią fermentować, w efekcie czego powstaje alkohol, o który w Skandynawii dużo trudniej niż w Polsce. To oczywiście nie lada gratka dla mieszkańców półwyspu na północnych brzegach Bałtyku, gdzie alkohol trudno nabyć, chociaż ptaki raczej o tym nie myślą. Jemiołuszki jednak lepiej niż ludzie potrafią się przygotować na spotkanie z polskimi realiami i na czas pobytu nad Wisłą rozrastają im się wątroby. Polskie skojarzenia wiążą się też z tymi ptakami i syberyjską wiosną. Kiedy jemiołuszki wracały do swoich domów, polskim zesłańcom wkradała się w serca nadzieja, że przyniosą im wieści z ojczyzny.
Całość została opublikowana w numerze 47z 2020 r. w tygodniku „Przegląd” i w całości można go przeczytać na stronie wydawcy
https://www.tygodnikprzeglad.pl/zimowiska/