Zagrożone i chronione zdobią ścianę
Od kilku lat nasi myśliwi są ostro krytykowani w związku z ich praktykami łowieckimi i uprzywilejowaną pozycją społeczną. Z punktu widzenia ochrony przyrody, ale też racjonalności gospodarczej, większość krytyki jest uzasadniona, a nasze łowiectwo powinno się zmienić, i to szybko. Jednak myśliwi psocą nie tylko na miejscu. W latach 2014-2018 Polska importowała 744 trofea myśliwskie, pozyskane z 36 ssaków wymienionych w konwencji waszyngtońskiej (Konwencja o międzynarodowym handlu dzikimi zwierzętami i roślinami gatunków zagrożonych wyginięciem, CITES). Konwencja zakazuje handlu zagrożonymi gatunkami, wskazuje odstępstwa od zakazu oraz reguluje obrót zarówno żywymi organizmami, jak i szczątkami. To ostatnie jest szczególnie ważne w odniesieniu do gatunków, którym przypisuje się magiczne moce, np. nosorożców, których róg ma leczyć wszelkie dolegliwości, zwłaszcza wspomagać erekcję.
Liczba trofeów wwiezionych do Polski może się wydawać niewielka, ale wywindowała nas na siódme miejsce w UE, która ogółem sprowadziła w tym okresie ok. 15 tys. trofeów. To dało nam jako Wspólnocie Europejskiej „prestiżowe” drugie miejsce. Na pierwszym znalazły się Stany Zjednoczone, które w latach 2005-2014 sprowadziły ok. 1,26 mln trofeów.