Ptasi król
Polacy uważają, że ryby to nie zwierzęta, co zapewne wynika z religii i przyzwolenia na jedzenie ryb w czasie postu. Pieczarka to nie grzyb, choć właśnie od pieczarek pochodzi „rosnąć jak grzyby po deszczu”. I jeszcze drób to nie ptaki (takie przekonanie wyrażają czasem nawet nauczyciele biologii). Szerzej, ptaki to nie zwierzęta. A właściwie zwierzęta, ale „takie inne”, jak mnie poinstruowano w dzieciństwie. Zapewne dlatego ptaki mają króla niezależnego od lwa. Zapraszam na opowieść o ptasim władcy.
Jak to w baśni, rzecz działa się dawno temu. Ptaki zebrały się na sejmiku, by wybrać władcę, bo każdy chce mieć króla. Dziś to dziwne, ale kiedyś powszechnie chciano, zapewne monarcha był ostoją względnej stabilności. Uważały, że królem powinien być orzeł, ponoć taki był zamysł samego stwórcy, ale władca przed koronacją winien się wykazać pewnymi przymiotami. Ptaki uradziły, że królem zostanie zwycięzca turnieju. W szranki mieli stanąć wszyscy pierzaści obywatele, a władcą miał zostać ten, który najwyżej wzleci w przestworza. Nikt nie miał wątpliwości, że orzeł wzniesie się najwyżej. Maleńki mysikrólik z goryczą myślał o swoich szansach, jednak tuż przed startem wpadł na koncept i szybko wskoczył orłowi pod pachę. Gdy wszystkie ptaki bujały na maksymalnym pułapie swoich możliwości i gdy zaczęto wiwatować na cześć orła, mysikrólik wyskoczył spod orlej pachy i ktoś nagle wykrzyknął: „Patrzcie, ten mały jest jeszcze wyżej”. (Ponoć to była sroka, ale nie ma co do tego pewności). W ten sposób najmniejszy europejski ptak został władcą wszelkiego pierzastego stworzenia.
Całość można przeczytać w Tygodniku Przegląd z 1 lutego 2021 r. (https://www.tygodnikprzeglad.pl/ptasi-krol/)