Nic, co ludzkie, nie jest naturze obce
Część zwierząt potrafi zmieniać płeć gdy brakuje partnerów, np. niektóre płazy, co wykorzystał Spielberg w „Jurassic Park”. U innych płeć nie jest zapisana w genach, a zależy od temperatury inkubacji jaj. To przypadek częsty u gadów. U jeszcze innych samce w ogóle nie występują lub pojawiają się sezonowo. Przykładowo u wielu mszyc czy rozwielitek od wiosny do jesieni są tylko samice, które rozmnażają się partenogenetycznie, czyli za pomocą dzieworództwa. Samce pojawiają się jesienią, a jaja złożone z kontaktu płciowego są odporne na przemarzanie. Na Kaukazie żyją jaszczurki z rodzaju Darevskia sp., których niektóre przedstawicielki zupełnie obywają się bez samców. U bezkręgowców ten sposób również nie jest popularny, ale łatwiej o przykłady i to spektakularne. Wrotki bdelloidowe, zamieszkujące m.in. kałuże, mchy, wilgotną glebę, a nawet krople rosy, od 85 milionów lat obywają się bez chłopa. Zamieszkująca zbiorniki okresowe przekopnica właściwa i część jej krewnych, również pozbyły się samców i radzą sobie całkiem dobrze od 220 milionów lat w niezmienionej formie, czym zyskały miano „żywej skamieniałości”.
Całkowite pozbycie się samców zwykle przynosi korzyści na krótką metę, np. przy nieograniczonym dostępie do pożywienia, ale w dłuższej perspektywie brak wymiany genów utrudnia przystosowanie się do zmian środowiska i większej podatności na choroby. Wymiana genów daje lepsze widoki na długotrwałe istnienie, zwłaszcza jeśli jakiś gatunek nie jest przesadnie monogamiczny. U zwierząt poligamicznych specjacja, czyli przystosowanie się do nowych warunków i powstawanie nowych gatunków, zachodzi cztery razy szybciej niż u monogamicznych. Przy czym myślenie kategorią „dobra gatunku” jest ludzkim tworem intelektualnym, w przyrodzie idzie o pozostawienie własnych genów. Stąd monogamia nie jest popularna i nawet u większości ptaków żyjących w parach mamy do czynienia raczej z monogamią społeczną niż rzeczywistą wiernością. U bogatek wzięciem cieszą się stare samce. Może to dziwne dla ludzi, u których od jakiegoś czasu panuje kult młodości, ale jeśli jakiś samiec długo żyje, to znaczy że ma dobre geny i kupę szczęścia, a dzieci lepiej mieć ze szczęściarzem o dobrych genach, niż z niesprawdzonym młokosem. Oczywiście liczba takich chłopaków jest ograniczona, a lepiej się rozmnożyć z byle jakim samcem niż wcale, zwłaszcza że kolejnego sezonu rozrodczego możemy nie dożyć. Samice zawsze znajdą sposób, by zniknąć mężowi z oczu i wpaść na szybki seks do atrakcyjnego sąsiada.
Całość w tygodniku „Przegląd”, nr 2 z 2021 r. (https://www.tygodnikprzeglad.pl/nic-ludzkie-naturze-obce/)